poniedziałek, 28 października 2013

Domowe ciasteczka ''Pieguski'' - napakowane czekoladą i orzechami!


Też tak macie, że cały tydzień planujecie, co zrobicie, kiedy już będzie weekend, a gdy nadchodzi sobota...najchętniej nie wychodzilibyście z łóżka? :D
Nie upiekłam więc ciasta, ani nie zjedliśmy pizzy na kolację.
Na szczęście, TE ciastka zrobiłam już w środę, a kiedy w niedziele siedziałam na trybunach Hali Stulecia, oglądając mistrzostwa świata w podnoszeniu ciężarów (tak, serio tak spędziłam weekend) - one nadal były pyszne, chrupiące i świeże (tzn. ciastka - nie mistrzostwa).
Nadchodzącą sobotę zostawcie więc na leniuchowanie.
A w tygodniu upieczcie...

...domowe ''Pieguski''
Są lepsze, niż te ze sklepu, są (lekko) pełnoziarniste no i dodatki dobieracie sami.
Czekolada, orzechy, bakalie...szczerze?
Trochę żałuję, że nie dodałam rodzynek, ale ''nie-rodzynkolubni'' byli mi za to wdzięczni.
Wy dorzućcie, co chcecie!
Ciacha nie są - o dziwo- bardzo słodkie, więc jeśli nie dodacie rodzynek, proponuję zwiększyć ilość cukru.
Spróbujcie zanurzyć je w kubku gorzkiej herbaty - będziecie zachwyceni! :)

Domowe ciasteczka PIEGUSKI 
/ok. 22 ciasteczka/
(wartość energetyczna 1 ciacha - ok. 112 kcal)


  • 100 g miękkiego masła
  • 100 g cukru (jak nie dodajesz rodzynek - daj 130 g cukru)
  • 170 g mąki (dałam 100 g zwykłej, pszennej + 70 g pełnoziarnistej)
  • 1 białko z jajka 
  • szczypta soli
  • 1/2 łyżeczki sody
  • 75 g czekolady (użyłam gorzkiej i mlecznej)
  • pół szklanki orzechów (u mnie laskowe) 
  • ew. kokos, bakalie, słonecznik itp.


Czekoladę pokroić w kostkę, orzechy posiekać, ale dość grubo.
Masło utrzeć z cukrem, dodać białko jaja i wymieszać. Dodać mąkę, sodę, sól i dokładnie
wymieszać (można zmiksować).
Do masy dodać orzechy i czekoladę (można podzielić i jedne zrobić z orzechami, a drugie z
czekoladą).
Piekarnik rozgrzać do temp. 200 stopni.
Z masy robić małe kuleczki (wielkości orzecha włoskiego) i układać na blaszce, zachowując
dość duże odstępy, ponieważ ciasteczka się "rozpłyną"
Piec 10-15 minut.




pozdrawiam. :)



piątek, 25 października 2013

Pudding z Nutellą - gotowy w 15 minut! :)

Kiedy pracuje się (prawie) cały tydzień, po 6 godzin dziennie, to moim jedynym, kulinarnym wyczynem jest jajko na twardo.
Ewentualnie parówka z wody, albo odgrzany kawał karkówki (dzięki, mamo).
To znaczy, upiekłam w końcu te ciastka, o których wspomniałam w poprzednim wpisie (tu o) i wyszły naprawdę dobre, ale oświetlenie o godzinie 17 nie sprzyja robieniu zdjęć, kiedy nie jest się fotografem. 
Lub, gdy nie ma się lustrzanki (wypłato, czekam!).
Robienie zdjęć w piątek, o godzinie 19 nie zmienia sytuacji, ale...sprzyja udanej kolacji. :)
Tak więc, po pracowitym tygodniu, nagradzam się bardzo niedietetycznym posiłkiem, licząc, że jutrzejszą całą sobotę spędzę w piżamie i polarowym szlafroku, a nie w medycznym fartuszku i nitrylowych rękawiczkach...
Jeśli myślicie, że nie ma nic lepszego niż Nutella, to...spróbujcie Nutelli na ciepło! :)
Taki gorący, czekoladowy deser (lub kolację :D) możecie mieć już w 15 minut!
To trochę dłużej, niż jajko na twardo, ale...koniecznie wypróbujcie! ;)

Pudding z Nutellą
/2 porcje/
(wartość energetyczna 1 porcji - ok. 400 kcal)

  • 2 łyżki mąki
  • 1/4 łyżeczki proszku do pieczenia
  • 1 łyżka kakao
  • 1,5 łyżki cukru
  • 2 jajka
  • 1,5 łyżki mleka
  • 1,5 łyżki oleju
  • 2 łyżki Nutelli (u mnie to 80 g :D)
Do wysokiego kubka z miarką  wsypać kolejno suche składniki, a potem mokre. Zmiksować.
Przelać do kokilek, wstawić do piekarnika nagrzanego do 180°C i piec przez ok. 10-15 minut.
Najlepsze na gorąco, dobrze smakuje z gałką lodów lub jogurtem greckim :)

Recepturę tej czekoladowej rozpusty, opatentował Piotr Ogiński i jego video-przepis zobaczycie poniżej.
Swoją drogą - szkoda, że chłopak odpadł z Top Chef'a, bo lubiłam jego poczucie humoru.
A Wy, oglądacie ten program? Komu kibicujecie? :)

poniedziałek, 21 października 2013

Chleb czekoladowy, pełnoziarnisty

Miałam wielką ochotę na ciasteczka z czekoladą.
Niewiele więc myśląc, upiekłam...czekoladowy chleb. ;)
To świetny pomysł, jak (prawie) całkiem bezkarnie, rozpocząć dzień od tabliczki czekolady!
Wszak to nadal chleb, a chleby na śniadania się jada.
W końcu już wiem, co znaczy słynne ''zjeść ciastko i mieć ciastko''... :)
Wygląda fajnie, nie?
Mięsisty, kakaowo-ciemny, pełnoziarnisty i... wcale NIE słodki!
Ma w sobie gorzką czekoladę i tylko jedną łyżkę cukru, więc:
 - możecie go jeść z żółtym serem,
-  możecie go posmarować solonym masłem i dżemem malinowym (polecam! :D)
 - możecie też ukroić sobie grubą kromę jeszcze ciepłego i zjeść ją, otuloną jedynie czekoladowym zapachem, wypływającym z uchylonego piekarnika...
 Poza tym, chyba nikogo nie trzeba przekonywać do połączenia: masło orzechowe + czekolada? ;)
Jeśli bardziej od wyrabiania drożdżowego chleba wolicie go zjeść, to... jedynie poczekajcie, aż wyrośnie! ;)
Ciasto zagniata się tylko raz, łatwo, szybko i bez obklejonych rąk.
To co macie dziś na kolację?
Przecież każdy pretekst jest dobry, by całkiem bezkarnie zakończyć dzień czekoladą... ;)
Chleb czekoladowy, pełnoziarnisty
/1 zacny bochenek/
(wartość energetyczna w 100g - ok. 320 kcal, jedna kromka - ok. 125 kcal)

  • 225 g mąki pełnoziarnistej 
  • 200 ml wody
  • 1 kopiasta łyżka gorzkiego kakao
  • 1 łyżka masła
  • 1 łyżka cukru pudru
  • 1 łyżeczka suszonych drożdży
  • 1/2 łyżeczki soli
  • ok 35 g gorzkiej czekolady

Mąkę przesiej przez sito do miski. Dodaj łyżkę masła i posiekaj nożem oba składniki, łącząc je ze sobą.
Dodaj kakao, cukier puder, drożdże i sól - wymieszaj wszystko razem.
Dolewaj stopniowo 200 ml ciepłej (ale nie wrzącej!) wody wyrabiając przy tym ciasto w misce. 
Ciasto, po dłuższej chwili wyrabiania ma być gładkie i sprężyste (ale nie zbite!).
Wyrabiaj jeszcze przez 10 minut, na oprószonej mąką stolnicy.
Czekoladę grubo posiekaj nożem, a ciasto rozciągnij na prostokątny placek.
Na środek owego placka, wyłóż czekoladę, a ciasto zawiń do środka z każdej strony, tak, by czekolada znalazła się w środku.  Utwórz w dłoniach okragły bochenek, delikatnie upychając czekoladę wewnątrz. 
Na blaszce rozłóż papier do pieczenia, połóż swój chlebek przykryty szczelnie czystą ściereczką i odstaw go  na 2 godziny, aż podwoi swą objętość.
Po tym czasie, piekarnik rozgrzej do 220 stopni i wsadź do niego chleb.
Piecz go wpierw przez 10 minut, a potem zmniejsz temp. do 190 stopni i dopiekaj go jeszcze przez 20 minut.
Po upieczeniu, wyłóż chleb na kratkę i polej jego wierzch roztopionym na patelni masłem. 
Poza nurzaniem rąk w mące, czasem lubię posklejać sobie opuszki palców klejem super glue. ;)
O, na przykład robiąc takie lampiony: 

wtorek, 15 października 2013

Szarlotka orzechowa, pełnoziarnista - królowa jesieni

Jakie ciasto najbardziej kojarzy Wam się z jesienią?
Bo mi szarlotka. :)
Kuszącą cynamonem i jabłkami z polskich sadów, które właśnie teraz dają najsłodsze owoce...
Myślę, że fajnie byłoby mieć swój sad.
No, albo przynajmniej jedną jabłonkę. ;)
Choć nawet i bez niej za oknem, możecie upiec najlepszą, najbardziej kruchą i najmocniej pachnącą orzechami...szarlotkę.
To prawdziwa królowa tej jesieni
Gruba , rozpływająca się w ustach (serio!) warstwa jabłek uprażonych z miodem i rodzynkami, ukryta pod waniliową, bezową pianką.
Wszystko zamknięte w orzechowej otoczce, cieniutkiego, kruchego ciasta...
W dodatku z pełnoziarnistej maki, więc nie ma lipy. ;)


Kto jej skosztuje - się zakochuje.
I między kęsami wymrukuje, że innej szarlotki już nie spróbuje... ;)

Za najlepsze, pachnące jesienią ciasto, dziękuję autorce bloga Gotuję, bo lubię. :)

Szarlotka orzechowa, pełnoziarnista
/tortownica 23 cm - ok. 8 sporych porcji, lub 16 malutkich/
(wartość energetyczna jednej, dużej porcji - ok. 580 kcal)
  • 1 szklanka orzechów włoskich
  • 1,5 szklanki mąki pełnoziarnistej (można dać zwykłą)
  • 150 g masła
  • 2/3 łyżeczki proszku do pieczenia
  • 100 g cukru pudru
  • 3 żółtka


Orzechy upraż na suchej patelni. Daj im się zezłocić, a nawet lekko przypalić. Zmiel w blenderze na drobny pył i pozostaw do ostygnięcia. Mąkę przemieszaj z cukrem pudrem, proszkiem do pieczenia i zmielonymi orzechami. Dodaj masło, posiekaj je ze składnikami sypkimi, a kiedy kawałki masła będą nie większe niż ziarnka grochu dodaj żółtka i szybko zagnieć ciasto. Podziel je na dwie części: 1/3 uformuj w kulę, owiń folią i schowaj do zamrażarki. Pozostałym ciastem wylep tortownicę (24 cm) do mniej więcej połowy wysokości. Ciasto nakłuj widelcem i schowaj do lodówki na przynajmniej 2 godziny (lub zamrażarki na ok 30 minut). Ciasto równie dobrze możesz przygotować dzień wcześniej. Kiedy ciasto się chłodzi przygotuj jabłka:


  • 6 dużych jabłek
  • 100 g rodzynek
  • 3 łyżki masła
  • 1 łyżeczka cynamonu
  • 2 łyżki miodu


Jabłka obierz ze skórki i pokrój na plasterki. W rondlu rozpuść masło, dodaj jabłka i rodzynki. Duś chwilę na wysokim ogniu, potem skręć do połówy, dodaj miód i cynamon. Duś do momentu aż wyparuje cały sok, który puszczą jabłka, a te zamienią się w mus. Jabłka zestaw z ognia i pozostaw do ostygnięcia. 
Przestudzone jabłka wyłóż na wcześniej przygotowany spód. Rozłóż równomiernie, przygotuj bezę.
  • 3 białka
  • 3 łyżki cukru waniliowego

Białka ubij na sztywno. Pod koniec dodaj cukier i ubijaj tak długo, aż się rozpuści, a piana stanie się gęsta i sztywna. Rozprowadź bezę równomiernie na warstwie jabłek. Wyjmij pozostałą część ciasta z zamrażarki i zetrzyj na bezę.
Ciasto piecz w 175 stopniach przez ok. 45 minut. Ostudź, posyp cukrem pudrem i pokrój na duże kawałki.



niedziela, 13 października 2013

Razowa chałka dyniowa

Przysięgam - to już ostatni przepis z użyciem dyni!
No, a przynajmniej w tym roku. :D
Puszysta, pomarańczowa chałka, która - poza dynią - skrywa w sobie... razową mąkę!
Lekko słodka i mięciutka - sprawdza się solo, z dżemem, a nawet z polędwicą sopocką i działkowym pomidorem. ;)
Dyniowe bułeczki, które pokazałam któregoś ranka na tęczowym fejsbuku (KLIK), tak bardzo Wam się spodobały, że postanowiłam znów wykorzystać dynię w domowym pieczywie.
(focia z Instagramu - obserwujcie mnie! :D KLIK)

Tym razem -  zanim po chałce zostały tylko ziarnka maku - zdążyłam zrobić zdjęcia, więc dzielę się przepisem... ;)
Razowa chałka dyniowa
/1 chałka ok. 500 g/
(wartość energetyczna w 100g - ok. 320 kcal)


  • 140 g mąki pszennej razowej (może być pełnoziarnista)
  • 120 g mąki pszennej
  • 1 łyżeczka drożdży instant
  • 60 ml ciepłej wody
  • 25 g oleju
  • 60 g puree z dyni (jak zrobić puree? KLIK)
  • 1 jajko
  • 50 g cukru
  • 1/2 łyżeczki soli
  • jajko do posmarowania chałki + ew. mak/sezam do
    posypania wierzchu
Drożdże zalać ciepłą wodą, wymieszać. Dodać jajko, żółtko, puree z dyni, olej, cukier i sól. Wymieszać. Dodać 3/4 przygotowanej mąki. Wyrabiać około 10 minut dodając powoli mąkę (w między czasie dosypując mąki) Ciasto powinno delikatnie się kleić, być sprężyste i miękkie.
Wyrobione ciasto umieścić w naoliwionej misie, przykryć i odstawić na 1,5 godziny. Po tym czasie ciasto podzielić na 5 wałeczków. Zapleść chałkę, krawędzie podwijając pod spód. Uformowaną chałkę ułożyć na blaszce wyłożonej papierem do pieczenia lub wsadzić do keksówki. 


Przykryć i odstawić do wyrośnięcia na 40-50 minut. Wyrośniętą chałkę posmarować jakiem, ew. posypać makiem/sezamem.
Piec około 30 minut w temperaturze 180oC.



środa, 9 października 2013

Kopytka dyniowe (bez jajek, bezglutenowe, wegańskie)

Proszę, powiedzcie, że dynia Wam się jeszcze nie znudziła! :D
Otwieram lodówkę i wciąż widzę ten sam, litrowy słoik z dyniowym puree, którego jakby nie ubywa.
Przecież go nie wywalę - na śniadanie dyniowe placuszki, na obiad makaron w dyniowym sosie (KLIK), na kolację krem z dyni...
Nie no, bez jaj!
 Bez jaj?
To może...wegańskie, dyniowe kopytka? ;)
Są na mące ziemniaczanej, więc i 'bezglutenowcy' będą się nimi zajadać.  
Dobre ugotowane lub podsmażone na maśle (tę wersję wolę).
Fajne na słono, z twarogiem (tofu dla wegan), solą, prażonymi orzechami włoskimi i świeżo zmielonym, czarnym pieprzem (pozdrawiam mój nowy młynek <3).
Jeśli chcecie trafić do nieba - polejcie je dodatkowo miodem (tak, również te z solą i pieprzem)! ;)

Kopytka dyniowe (bez jajek, bezglutenowe, wegańskie)
/2 porcje - ok. 40 kopytek/
(wartość energetyczna porcji - ok. 220 kcal)

  • 250 g ziemniaków, obranych i ugotowanych
  • 70 g dyniowego puree (KLIK)
  • 1/4 łyżeczki kurkumy
  • 1/4 łyżeczki soli
  • 60 g mąki ziemniaczanej
Ugotowane ziemniaki rozgnieść praską. Dodać dyniowe puree, kurkumę, sól i mąkę ziemniaczaną.
Wymieszać łyżką i zagnieść elastyczne ciasto. Odrywać porcję ciasta i na obsypanym mąką blacie, formować wałeczki. Każdy wałeczek lekko spłaszczyć i kroić ukośnie na kawałki o szerokości ok. 1 cm.
Gotowe kopytka wrzucać na osolony wrzątek. Wyławiać je z garnka zaraz, jak wypłyną na powierzchnię.
Podawać od razu, lub odsmażyć je na maśle, dnia następnego. ;)


poniżej: ja i nie dyniowe (poważnie!) śniadanko (masło orzechowe + mleczko w tubce = omatkojakietodobre). :)



czy ktoś z Wrocławia wybiera się na koncert Happysad, 18 października? :)




czwartek, 3 października 2013

Biała, gorąca czekolada do picia - na październik, na jesień, na każdy dzień

Jak rozpocząć chłodny, jesienny październik?
Najlepiej czymś ciepłym i...słodkim!
Czy coś pasuje tu bardziej, niż gorąca czekolada? ;)
Piłam ostatnio bardzo dobrą czekoladę we wrocławskim Central Cafe
Ciemna, gęsta i piekielnie słodka - czyli taka, jaką lubię. 
W dodatku rzeczywiście podnosząca poziom endorfin, co do tej pory uważałam za marketingową ściemę i nie do końca fajną alternatywę dla wrąbania całej tabliczki czekolady. 
Gdy za oknem chłodno i głodno - można uszczęśliwić się nie wychodząc z domu.
Wystarczy znaleźć w kuchni mleko no i...czekoladę (tę w tabliczce ). ;)
Rozgrzewająca filiżanka słodkiego, kremowego napoju to moje nowe uzależnienie na ponury sezon jesienno-zimowy.
Gwarantuję, że Wasze też! ;)
Biała, gorąca czekolada do picia
/1 filiżanka - 200 ml/
(wartość energetyczna porcji - ok. 350 kcal)

  • 200 ml mleka 
  • 50 g czekolady
  • 1/2 łyżeczki kawy rozpuszczalnej
  • aromat waniliowy/cukier wanilinowy

Mleko z pozostałymi składnikami zagotuj na średnim ogniu. Gdy czekolada całkowicie się rozpuści, przelej napój do filiżanki i udekoruj, tak jak lubisz. Ja wybrałam cynamonowe serduszko, ale może być też bita śmietana lub pianki marshmallow. :)

---> wolisz tradycyjny, ciemny napój? Do mleka wrzuć 45 g czekolady ciemnej + 15 g czekolady mlecznej + 1 łyżeczka cukru 

wtorek, 1 października 2013

Jesienna uczta w restauracji Zielona we Wrocławiu

Wiecie, że najfajniejsze, wrocławskie restauracje znajdziecie nie tylko w centrum miasta, a na jego obrzeżach? :)
Takie, jak przytulna restauracja Zielona, będąca częścią Zielonego Centrum ogrodniczego, które rozkwita we wrocławskich Psarach.
To właśnie tu, w otoczeniu uroczych dekoracji (widzicie te lampiony pod sufitem?), zjecie pyszny obiad z deserem, wypijecie domowy kompot, a także odpoczniecie po zakupach drzewek i kwiatów do Waszego ogrodu (lub na balkon... ;) ).
W ramach akcji Blogerzy Smakują, zostałam zaproszona do owej restauracji, w celu rozsmakowania się w ich ''zielonym'' menu.
Rozgrzewająca zupa krem? Może grillowany indyk? Albo lekka sałatka?
Sympatyczna Pani Manager ułatwia nam podjęcie wyboru - propozycja spróbowania sezonowego, jesiennego menu jest niezwykle kusząca... :)
Naszą wielką ucztę rozpoczyna tzw. ''starter'', składający się z aksamitnej, dyniowej pasty z dyni Hokkaido oraz świeżej, pszennej bagietki. Każdy z nas (nawet ten od dyń stroniący) z wielką chęcią sięga po kolejną łyżeczkę dyniowej przystawki. 

Apetyty rozbudzone!
Łyżeczki zamieniamy na łyżki i rozsmakowujemy się w cieple kremowych zup...
Na jaką byście się zdecydowali? 
Aromatyczny krem pomidorowy, ze świeżymi ziołami, ciągnąca się mozzarellą i pachnącą bułeczką (12 zł) czy może... kremową zupę z dyni, ukoronowaną kwaśną śmietaną i chrupiącymi, dyniowymi ziarnami (12 zł)?
My bierzemy obie! :)
Jednak to rozpływający się w ustach ser sprawia, że nie mogę oderwać się od gęstej, idealnie doprawionej pomidorówki. :)
W oczekiwaniu na kolejne danie, testuję...zielony plac zabaw! :) 
Jeśli macie dzieci (lub tak jak ja - sami nimi jesteście :p), to świetne miejsce do spożytkowania energii, w przerwie między zupą a drugim daniem. Albo deserem. ;)
Podczas gdy ja bawię się wchodząc do plastikowego domku, na naszym stole lądują urocze, dyniowe placuszki, o wabiącym, korzennym aromacie (14 zł).
Podane w bezbłędnym towarzystwie żurawinowego sosu, rukoli i pestek dyni.
Chrupiące z zewnątrz - puchate w środku, w smaku gdzieś pomiędzy słodkim racuchem a słonym plackiem ziemniaczanym. Obok kwaśna śmietana, w której z rozkoszą maczam każdy, plackowy kęs.
Brawa dla szefa kuchni! - wszyscy pełni 'ohów' i 'ahów' uznania, szybko opróżniamy swoje talerze. :)
Przyznam - z chęcią poznałabym 'tajemną recepturę', by móc w domu cieszyć się smakiem tych genialnych placków... :)

Czas na danie główne!
Jesteś jaroszem? Tradycjonalistą? Fanem kuchni fushion? 
W menu każdy znajdzie coś dla siebie!
Ja otrzymuję osiem, zgrabnie zlepionych pierożków z dynią i fetą (16 zł), będących fajną alternatywą dla typowych - ruskich. Unurzane w kwaśnej śmietanie, nabijane nie tylko przez mój widelec, znikają z talerza w ekspresowym tempie... ;)
Z zaciekawieniem spoglądam na talerz z grillowanym indykiem, wprost pomalowanym sosem z mango i dyni (29 zł).
Całość dopełnia kremowe risotto dyniowo-cukiniowe i mieszanka świeżych sałat  -  uwierzycie, że nawet nasz ' kulinarny tradycjonalista'  połakomił się na to smakowicie przyrządzone danie? ;)
Jeśli jednak Wasze podniebienie nie lubi eksperymentów - wybierzcie klasykę
Soczysty w środku, panierowany filet z kurczaka, w asyście pieczonych ziemniaczków, surówki z marchwi i sosu tzatziki (23 zł) to zawsze sprawdzony pomysł na smaczny obiad. :)
Wciąż głodni? ;)
Kelner już niesie bogatą sałatka z soczystym, słodko-ostrym, grillowanym indykiem (24 zł), którą spokojnie można potraktować jako...kolejne danie główne? :D
Wyjątkowy sposób podania (osobno mięso i sałata) tworzy na talerzu  estetycznie - apetyczną  kompozycję
Mimo uczucia najedzenia, z chęcią wyciągamy nasze widelce w stronę - lekkiego przecież - dania... :)
Zaschło Wam w gardle, z wrażenia? :)
Popijcie to domowym kompotem z sezonowych owoców (4 zł - 300 ml)!
Choć nie jestem fanem żadnych owocowych napojów, wierzę na słowo współbiesiadnikom, zachwycającym się smakiem kompotu z dyni oraz jabłkowo-śliwkowym . :)
Odpuścić sobie deser?
Nigdy - wszak nie byłabym sobą! 
Dwa, spore kawałki dyniowego ciasta to jednak w tym momencie wystarczająca ilość na trzy osoby... ;)
Wzielibyście to z kwaskową, pomarańczową konfiturą (10 zł), czy z czekoladowo-orzechowym posmakiem (10 zł)?
Polecam oba! ;)
...a co na talerzach zostało - to się nie zmarnowało! ;)
Wszystko, czego nie pomieściły już nasze brzuchy - uprzejma kuchnia zmieściła w ładne, jednorazowe pudełeczka ''na wynos''.
To była prawdziwa, jesienna uczta - nie tylko podniebienna, za co przeogromnie dziękuję! :)
Restauracja Zielona dostarczyła nam licznych, kulinarnych doznań, zamieniając zwykły obiad w fantazyjną przygodę dla zmysłów
Intrygujące smaki, aromatyczne zapachy, eklektyczny wystrój i ciepła, przytulna atmosfera...
To miejsce, do którego warto wracać - nawet, jeśli nie jesteście właścicielami ogródka, działki czy balkonu... ;)

Adres restauracji:
Restauracja Zielona
Galeria Ogrodnicza
Zielone Centrum
ul. Główna 1C
51-180 Wrocław-Psary


http://www.restauracja-zielona.pl/



Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...