czwartek, 31 maja 2012

Pieczona owsianka bananowo-truskawkowa z czekoladą

Jeśli ją pokochaliście - z pewnością polubicie też jej świeżo upieczoną siostrę. :)
Banany (znów!), truskawki, mleczna czekolada, orzechy...no i płatki owsiane.

Mimo, że takie śniadanko nie pojawi się w naszych brzuszkach szybciej niż w 40 minut po wygramoleniu się z pieleszy - wierzcie, warto.
Zapach i smak przypominający najlepsze owsiane ciasteczko z przytulnej cukierenki - zrekompensuje każdą sekundę oczekiwań. ;)
Z resztą - podczas pracy piekarnika zawsze można wziąć ''szybki'' prysznic. 
No, ew. dłuuuugąą kąpiel... ;)

albo potajemnie zjeść kanapkę z kiełbasą żywiecką extra i pomidorem, haha :D




Inspiracja stąd.

Pieczona owsianka bananowo-truskawkowa z czekoladą
/na 1 porcję/
(wartość energetyczna 1 porcji - ok. 560 kcal)

  • 40 g płatków owsianych zwykłych
  • łyżka otrębów owsianych
  • łyżka otrębów pszennych
  • szczypta proszku do pieczenia
  • 1/2 łyżeczki cynamonu
  • 1 łyżeczka brązowego cukru (lub więcej - do smaku, ew. słodzik ^^)
  • szczypta soli
  • 1 białko
  • 2 orzechy włoskie (można zastąpić innymi)
  • 100 ml mleka
  • pasek czekolady ( u mnie pół paska milki + pół mlecznej czekoladki merci)
  • 5 g masła, rozpuszczonego
  • kilka kropel aromatu waniliowego
  • 1/4 dużego banana, pokrojonego na plasterki grubości 1/2cm
  • ok. 80-100 g truskawek, pokrojonych 
 1. Naczynie do zapiekania wysmaruj dowolnym tłuszczem i wstaw do piekarnika.
 Rozgrzej go do temp. 190 stopni - niech się tak nagrzewa razem z miseczką.
2. Do miski wsyp płatki owsiane, otręby, proszek do pieczenia, cynamon i sól - wymieszaj całość.
3. Do owsianej mieszanki dodaj pół z posiekanych orzechów, pół z posiekanej czekolady i pół z pokrojonych truskawek - reszta potrzebna Ci będzie na przystrojenie wierzchu Twej owsianki. :) 
Dokładnie wymieszaj.
4. W drugiej misce wymieszaj razem białko, mleko, rozpuszczone masło i aromat waniliowy.
5. Wyciągnij z piekarnika swe naczynko - uważaj teraz na paluszki, będzie gorrrące! :D
6. Przełóż owsianą mieszankę do naczynka, ułóż na niej pokrojone plasterki banana, resztę odłożonych truskawek, czekoladę i orzeszki. 
7. Zalej wszystko mleczno-jajeczną miksturą z drugiej miski.
8. Wstaw do nagrzanego piekarnik i trzymaj w nim ok. 30-35 minut - aż wierzch ładnie się zetnie i zbrązowieje. 
9. Zajadaj z rozkoszą lub porób swej owsiance zdjęcia - zdąży ostygnąć, a Ty nie oparzysz podniebienia (ja się już w tym wycwaniłam :D)




Truskawki 2012

środa, 30 maja 2012

Naleśniki BANANOWE

8 rano, a nawet w najskrytszym zakątku mieszkania pachnie bananami, czekoladą i...naleśnikami!

Ktoś wyczarował śniadanie idealne? :)

Naleśniki bananowe - to po naleśnikach z kaszy manny - nie tylko skuteczny sposób na pobudkę największego śpiocha.
To najlepszy pomysł na rozpoczęcia nowego dnia z bananem - nie tylko na twarzy - ale i na patelni! :)

Bowiem naleśniki bananowe to śniadaniowa nowość!
Nie banany jako farsz.
Nie banany jako plasterki w cieście. 
Żółciutki owoc - w roli tajemniczego składnika ciasta naleśnikowego...


Delikatne, moooocnooo bananowe, pachnące i najlepsze - oczywiście z duuuużąąą ilością kremu czekoladowego. :)
Usmażycie - no, chyba, że nie lubicie rozpływającej się w ustach czekolady... ;>


Przepis zainspirował mnie na blogu Budyń waniliowy. I nie tylko., oryginał jest zaś z Co na obiad?
Cytując za monami, podaję z moimi modyfikacjami, na mniejszą porcję, dla dwóch głodomorków. :)


Naleśniki bananowe (4 placki)
/wartość energetyczna jednego placka - ok. 125 kcal/

  • 55 g mąki (to ok. 4 łyżki + ciut jeszcze)
  • 240 ml mleka (mniej niż pełna szklanka - u mnie 1,5%)
  • 1 jajko
  • 1 średni banan (u mnie dojrzały, co widać :D)
  • szczypta soli
  • tłuszcz do smażenia (u mnie odrobina oliwy z oliwek)
Jajka, mąkę, mleko i sól zmiksować, odstawić na 30 minut (odstawiłam na jakieś 15 min). Dodać pokrojone w plasterki banany, zmiksować masę blenderem*. Smażyć naleśniki na niewielkiej ilości tłuszczu.
Najlepsze są ciepłe, posmarowane Nutellą.

*jeśli nie posiadamy blendera można banany dokładnie rozgnieść na papkę widelcem i wymieszać z ciastem zwykłym mikserem lub trzepaczką



Perfekcyjne oczywiście na ciepło, z czekoladą (u mnie krem kakaowo-bananowy :D), ale też świetnie spiszą się w duecie z miodem, masą krówkową czy tradycyjnym dżemem. :)
 A, no i z bananami. ;)

poniedziałek, 28 maja 2012

Zupa serowa z brokułami

''Zupa to podstawa.'' - zwykł mawiać mój dziadek, z chęcią podsuwając swój talerz pod chochelkę, na kolejną dokładkę.
Choć przez otwarte drzwi tarasu wlewa się rozkoszne ciepło wieczora - ja zapamiętale mieszam łychą we wrzącym garze.
Pomyśleć, że mając 6 lat uciekałam z kuchni z płaczem, gdy tylko wyczułam charakterystyczną woń gotowanego brokuła (to samo tyczy kościelnego kadzidła - ale nie o tym, nie o tym).



Robiliście kiedyś COKOLWIEK z przepisów na opakowaniu jakiegoś kupnego produktu?
No wiecie, te wszystkie sałatki, zapiekanki i inne placki. Albo zupy.
Choćby z kartonika sera pleśniowego. :)

Gdyby nie napoczęty kubeczek śmietany, który przy otwarciu lodówki żałośnie napominał się 
 ''Weź mnie zużyj, jutro będę przeterminowany.'' - pewnie na kolację upolowałabym znów ukochane kanapki z pomidorem kaliskim i niemoralną ilością soli (no cześć, nerki!).

Werdykt?
Ja i mój żołądek jesteśmy ukontentowani. I to nie tylko z obecności chlebowej grzanki. :)
Kremowa konsystencja, ostry posmak pleśniowego serka i urocza zieloność brokuła.
 Spróbujcie - nawet, jeśli nie rozmawiacie ze śmietanami przy otwieraniu lodówki! :) 




Zupa serowa z brokułami (przepis z kartonika sera pleśniowego Lazur Błękitny)
/na 2 porcje/
  • 50 g sera Lazur Błękitny
  • 150 g brokułów
  • 2 kromki pieczywa tostowego (u mnie zwyły, wieloziarnisty)
  • 30 g masła
  • 25 g mąki
  • 25 g śmietanki 36% (moja to 30%)
  • 500 ml bulionu (u mnie z kostki)
  • sól, pieprz
  • olej do zrobienia grzanek
1. Brokuły podzielić na różyczki i oprószyć je mąką. Tak przygotowane podsmażyć na maśle przez ok. 2 minuty.
2. Bulion zagotować i dodać do niego podsmażone brokuły oraz starty ser. Pod koniec gotowania dolać śmietankę i doprawić do smaku solą i pieprzem.
3. Pieczywo pokroić w kostkę i zrumienić na złoty kolor na oleju
4. Zupę podawać z wcześniej przygotowanymi grzankami.




co na kolację?

Znudziło mi się jedzenie kanapek na kolację.
Nooo doobraaa, najchętniej jadłabym chrupiące bułeczki i świeży chlebek na każdy posiłek w ciągu dnia, ale staram się o równie kuszące urozmaicenia.

No właśnie.
Co dziś jemy na kolację? ;)
Podpowiem, że to JEDYNIE składniki.


niedziela, 27 maja 2012

Sernikobrownie z truskawkami

Przytyłam 1,5 kg w miesiąc - wiwat banany i masło orzechowe!
Na pocieszenie w otarciu łez, otwieram rozpustną (też taką macie?) szafkę w kuchni i wyciągam z niej 150-gramowego zająca wielkanocnego. 
Z czekolady, oczywiście.
I żeby ocalić go od powolnych katuszy odgryzania uszek - szybko zamieniam go w gorącą miseczkę rozpuszczonej słodkości.


Kupuję kilo truskawek za 6,50 zł (a Wy, ile już za nie dajecie? ;)), omiatam lodówkę z serowego nadmiaru, a wieczorem odurzam się oparami jednego z najlepszych ciast. Zaraz po sernikach - rzecz jasna. :)


Bo przecież czekolada deserowa, śmietankowy ser i polskie truskawki to najlepszy zastrzyk z dobrego nastroju - nawet na dodatkowe kilogramy. ;)



Przepis lekko zmodyfikowany, oparty na TYM, O.
Sernikobrownie z truskawkami /na kwadratową blachę 23x23/

(wartość energetyczna w 100g - 291 kcal)

Masa czekoladowa:
  • 150 g czekolady deserowej
  • 150 g masła
  • 200 g cukru pudru
  • 2 jajka + 1 białko
  • 80 g mąki
  • 2 łyżki gorzkiego kakao
Masa serowa:
  • 320 g serka śmietankowego ( u mnie 270 g śmietankowego + 50 g białego, chudego w kostce)
  • 120 g cukru pudru ( u mnie 100 g cukru pudru + 20 g mleczka w tubce ^^)
  • 1 jajko + 1 żółtko
  • pół opakowania cukru wanilinowego
  • kilka kropel aromatu waniliowego
  • ok. 170 g truskawek
Czekoladę rozpuścić i przestudzić. Masło oraz 250g cukru dobrze utrzeć, po czym dodawać kolejno 3 jajka i dalej miksować. Nie przerywając mieszania, wlać ostudzoną czekoladę, dosypać mąkę.
W innej misce utrzeć razem ser, pozostały cukier, jajka oraz wanilię, aż zamienią się w gładką masę.
Formę (20cmx30cm) wyłożyć papierem. Wyłożyć 3/4 masy czekoladowej i wyrównać. Na to wylać masę serową. Rozłożyć na niej pozostałą masę czekoladową (nie będzie to zbyt łatwe, gdyż będzie wpadać do sera - najlepiej zrobić z niej kleksy). Ułożyć owoce.
Piec 170°C przez ok. 45-50 minut. Studzić w otwartym piekarniku. 
Po ostudzeniu schować do lodówki - najlepiej na caaaaałąąą noc
 (ale kto by tamwytrzymał? ;) ). 


Truskawki 2012

środa, 23 maja 2012

Milka w cappuccino

Przyznam, nie jestem jakimś wytrawnym kawoszem.
Mimo, że do laika mylącego espresso z ekspresso raczej mi daleko, to jednak poranny rytuał picia Ricore z niebotyczną ilością mleka, słodzika (tak, wiem) i cynamonu jest moim jedynym kawowym romansem. 

Jednak, jeśli coś reklamuje się obecnością Milki i obietnicą duuużej pianki (''extra foam'') to triumfalnie idę do kasy i z ostatnich dziesięciogroszówek układam na ladzie imponujący stosik o wartości 1,20 zł. 

Piankowo-czekoladowa przyjemność przegryzana pełnoziarnistym ciasteczkiem - to pomysł na popołudnie idealne...jednak nie okłamujmy się - nie przy 30 stopniach za oknem (moja ciekawość i łakomstwo kiedyś mnie zgubią...).



Milka Jacobs Cappuccino Specials (orzechowa)
 
Smak?
Bardziej czekoladowe niż kawowe. Choć w sumie ni pies ni wydra. 
Prawdopodobnie na manowce wywiodła mnie łapczywość, której zachciało się zalać proszek 250 ml wody, a nie jak saszetka kazała - 130 ml (porcja na dystyngowaną filiżankę, no proszę Was).
Wodą więc podeszło.
W wersji z orzechami, dostępne również toffee, waniliowa i klasyczna, czekoladowa.
Ciężko się rozpuszcza, trochę się namachacie, zanim znikną czekoladowe zbitki. 
Na przyszłość też - odczekałabym, aż wrzątek zamieni się w ok. 70-80 stopni - po lekkim przestudzeniu napój okazuje się całkiem zacny.

No i znów - jak dla mnie - za mało słodki.
Nie raz już wspominałam, że jeśli coś aż nie szczypie w język swą słodkością - słodkie nie jest.
Kilka magicznych kapsułek z zerową kalorycznością i od razu jakoś fajniej. :)


Obiecana pianka?
Bardzo fajna - i robi takie ''szssszszszsz'' podczas zalewania. :)

Ciasteczko?
A dobre, dziękuję.

Wartość energetyczna:
91 kcal - całość :)

Cena:
jak wyżej - 1,20 zł/saszetka

Moja ocena:
2/10 - zarobione punkty za obecność na opakowaniu fioletowej krówki, która ponoć nie umiała liczyć i grać też nie

sobota, 19 maja 2012

Makaron, parmezan i gdzie mój telefon?

Zgubiłam telefon. Szczyt wszystkiego.
Tyle wystarczyło, by (choć na krótką chwilę) stać się dorosłą i odpowiedzialną oraz zająć swą głowę, czymś innym, niż tylko ''280 kcal + 76 kcal i jeszcze 45, to będzie...''.
Tyle wystarczyło, by (po raz kolejny) rozpłakać się na zajęciach z fortepianu, po słowach swej nauczycielki ruskiego pochodzenia - ''Powiedz, bo Ty mi na anorektyczkę wyglądasz...Daaa, no właśnie, jesteś tak chuda i osłabiona, że to wpływa na Twoją grę i wszystko...''.
Zupełnie tylko tyle, by po szkolę, zamiast do domu udać się do babci, która mą prawdziwą babcia nie jest i między zdaniami o chorym dziadku zjeść puszysty kawałek drożdżowej chałki maślanej (co się ze mną dzieje?).

Paradoks, jak ten 'chaos' zdał mi się przyjemny.
Powiew codziennych przeciwności losu, tak odmienny w mym zupełnie poukładanym, zaplanowanym i całkowicie PRZEWIDYWALNYM życiu w chorobie. 


Na obiad było Fettucine all' Alfredo (by nikt nie dostał cukrzycy, od patrzenia na ten blog).
Wiecie, poza makaronu z serem i truskawkami nie lubię zbytnio pasty, nie?
Jednak TO danie jest absolutnym wyjątkiem.
Mama, zaraz obok mistrzowskich kotletów z piersi kurczaka, często na obiad robiła właśnie ten makaron.



Nie kłamię, jeśli KOCHACIE ser - to będzie Wasze ULUBIONE danie z makaronem.
Będziecie łyżką i/lub palcami wylizywać garnek z pozostałości po śmietanowo - maślanym sosie z parmezanem. Jestem tego PEWNA.



Fettucine all' Alfredo/ makaron z serowym sosem
(przepis z dodatku do Poradnika Domowego - Viva la pasta!)

/na 1 porcję - ok. 750 kcal/

  • 80 g makaronu tagliatelle (u mnie taki ze szpinakiem, zieloniutki ^^)
  • 20 g masła
  • 30 g parmezanu
  • 60 g śmietanki 22-30% (użyłam 30%)
  • pół łyżki posiekanej natki pietruszki (wiedzieliście, że kosztuje 4,99 zł za pęczek?! ;O co można zrobić jeszcze z jej użyciem?)
  • biały pieprz (niezastąpiony do wszystkich serów!)
  • sól

W litrowym garnku z grubym dnem roztopić masło, wsypać ser, wlać śmietanę i zagotować, cały czas mieszając.
Gotować na małym ogniu, aż sos nieco zgęstnieje - około 10 minut.
Dodać pietruszkę, pieprz i sól. Odcedzony makaron ugotowany al dente nałożyć na talerz, polać sosem i niezwłocznie podać.


Idę nastawić pranie.

piątek, 18 maja 2012

Naleśniki z KASZY MANNY

Co można zrobić z kaszy manny?
Możliwości jest bez liku.
Np. kasza manna na mleku, albo...kasza manna na mleku z sokiem i jeszcze kasza manna z...

...a może tak, naleśniki? :D



Delikatne, elastyczne, żółciutkie i słodko pachnące wanilią.
W porannym pakieciku z tłuściutkim serkiem śmietankowym, pokolorowanym jagodami na fioletowo. :)



Przygotujcie patelnie - nie pożałujecie! :)



Przepis podpatrzony u Bake&Taste (cytuję za Kaś), oryginał zaś ze Smacznie i Zdrowo .

Naleśniki z kaszy manny
/1 porcja - 3 sztuki/
  • 5 łyżek kaszy manny (ok. 1/4 szklanki- 60g)
  • 2/3 szklanki mleka (ok. 150-155ml)
  • 1 jajko
  • szczypta soli
opcjonalnie
  • łyżka cukru trzcinowego / słodziku
  • aromat waniliowy/cukier waniliowy/wanilia
  • odrobina tłuszczu do posmarowania patelni
Łączymy mleko i jajko. Dosypujemy kaszę mannę, sól oraz cukier. Dodajemy wanilię. Całość dokładnie mieszamy i odstawiamy na ok. godzinę.
Przygotowujemy nadzienie - u mnie serek śmietankowy Delfiko (moja nowa miłość <3) wymieszany z cukrem i sokiem z jagód.
Delikatnie natłuszczamy patelnię (u mnie sucha) i rozgrzewamy ją na średnim ogniu.
Wylewamy ok. 1/3 masy na patelnię*, wykonujemy okrężne ruchy w celu rozprowadzenia ciasta i smażymy około minuty z jednej strony. Odwracamy i smażymy jeszcze przez około 20 sekund, a następnie zsuwamy na talerz. Powtarzamy czynności z resztą masy.
*kasza opada na dno miseczki, więc przed każdorazowym wylaniem ciasta na patelnię należy porządnie wymieszać całość.
Na każdym naleśniku kładziemy ulubione nadzienie i dowolnie zwijamy.



środa, 16 maja 2012

o Nutridrinkach słów kilka

Słyszeliście kiedyś o Nutridrinkach?
Jeśli nie, to bardzo dobrze, bo oznacza to, że ani Wy - ani Wasi bliscy - nie mieliście nigdy problemu z niedożywieniem czy niedoborem składników odżywczo-pokarmowych.
Bo Nutridrink to wysokoenergetyczna odżywka dla chorych i wycieńczonych.
Swego czasu, hospitalizując się na oddziale, a potem jeszcze w okresie rekonwalescencji - wypijałam takie dwa na dobę.



To taki napój magiczny.
Wycieńczone zombie - po wypiciu - zamienia się w piękną królewnę (bądź królewicza).
Niepozorne - jedno opakowanie to aż 300 ukrytych (lecz świetnie skomponowanych) kcal! ;O 
Ot - tłuściutkie (i bardzo uzależniające!), dość gęste mleczko smakowe z rureczką gratis.
Raczej NIE TUCZY - bardziej ODŻYWIA komórki, by były zdrowe i ładne.
Co ciekawe, może być stosowany jako JEDYNE źródło pożywienia.
Dostępne w aptekach, do wyboru, do koloru.
Truskawka, czekolada, wanilia, zieloniutkie tropiki i jeszcze jakieś inne, wypasione, których 'za moich czasów' nie było.
Jeśli ktoś ledwo żyje - bardzo fajne rozwiązanie - cena bowiem jest zaprzeczeniem przeciętnej fanaberii.
Jeden napój energetyczny 200 ml to - bagatela - 8,27 zł (!).



W lodówce miałam jedną, 'awaryjną' buteleczkę, której wystrzegałam się jak ognia (no bo 300, 300, całe 300!).
Zawroty głowy, podkrążone oczy i osłabienie - no ok, zamiast mleka - chlup - do śniadaniowej owsianki! 

...a co producent ma w tej sprawie do powiedzenia? 
(inf. z opakowania)
 
Dietetyczny środek spożywczy specjalnego przeznaczenia medycznego.
Klinicznie wolny od laktozy. Produkt bezglutenowy. Dieta kompletna pod względem odżywczym, wysokoenergetyczna. Do postępowania dietetycznego w przypadku niedożywienia związanego z chorobą.
Zalecane spożycie: Nutridrink może być stosowany jako jedyne źródło pożywienia (5-7 opakowań) lub jako uzupełnienie diety naturalnej (do 3 opakowań na dobę).
Sposób użycia: Produkt gotowy do spożycia, przeznaczony do picia. Najlepiej podawać schłodzony(szczególnie w gotowanej owsiance... :D).
Dobrze wstrząsnąć przed użyciem.
Skład:
W 100ml preparatu: białko 10 g, węglowodany 15,6 g w tym: cukry 7,9 g, laktoza 3,2 g; tłuszcz 5,3 g w tym kwasy nasycone 0,6 g; składniki mineralne: Na 50 mg, K 200 mg, Cl 83 mg, Ca 280 mg, P 195 mg, Mg 40 mg, Fe 2,1 mg, Zn 1,6 mg, Cu 338 µg, Mn 0,63 mg, F 0,19 mg, Mo 19 µg, Se 11 µg, I 25 µg; witaminy: witamina A 188 µg, witamina D3 1,3 µg, witamina E 2,3 mg, witamina K 10 µg, tiamina 0,28 mg, ryboflawina 0,31 mg, niacyna 3,4 mg, kwas pantotenowy 1 mg, witamina B6 0,33 mg, kwas foliowy 50 µg, witamina B12 0,70 µg, biotyna 7,5 µg, witamina C 19 mg; cholina 69 mg, osmolarność: 470 mOsml/l.


Po więcej, zapraszam na oficjalną stronę, TUTAJ .

wtorek, 15 maja 2012

Tarta z rabarbarem i białą czekoladą

...tak! :)

Rabarbar + biała czekolada = słodko-kwaśna tarta 



 Nieliczni rozgryźli zagadkę (gromkie brawa dla Barbary, Marty, Sandy oraz tajemniczego Anonimowego! :) ), pozostali zainspirowali mnie rabarbarowymi pomysłami.
Wszystkich natomiast - zapraszam dziś na rozkoszny kawałeczek nieba... :)




 Delikatnie kwaśny rabarbar miękko zatopiony w lepkiej chmurce białej czekolady.
Podstępnie kryjący swój urok pod chrupiącą pierzynką z brązowego cukru i płatków owsianych.
Na subtelnie słodkim, kruchym spodzie.

                            

Ah i dzięki Mamuś, za (nieprzewidziany) zakup tartowej formy! ( ''Proooszęęęę! Obiecuję, będę ją kochać.'')



Przepis z bloga Around The Kitchen Table, podaję w całości za autorką.
(robiłam w formie 29 cm, zwiększając proporcje o 26 % ;) )

Tarta z rabarbarem, białą czekoladą i owsianą kruszonką
/na formę 23 cm/

Na podstawie 'Book of Baking' by Sue Lawrence


225g mąki pszennej
25g drobnego cukru do wypieków
115g niesolonego zimnego masła
1 jajko
1 łyżka śmietany kremówki

750g rabarbaru pokrojonego na większe kawałki
2 łyżki soku wyciśniętego z pomarańczy (dałam zwykłą wodę)
50g cukru brązowego 
115g białej czekolady, schłodzonej i posiekanej na kawalki

75g zimnego masła
75g cukru brązowego
100g płatków owsianych (zwykłych)
1/2 łyżeczki mielonego kardamonu
1 łyżeczka przyprawy korzennej (bez mąki)
szczypta cynamonu
szczypta imbiru

Na początku robimy ciasto. Mąkę mieszamy z cukrem i dodajemy schłodzone masło pokrojone na małe kawałki. Siekamy nożem, aż masło zacznie łączyć się z mąką (kto ma dobry blender może to zrobić w blenderze). Na koniec dodajemy jajko, łyżkę śmietany i bardzo szybko łączymy wszystkie składniki tak, by powstała nam gładka kula. Owijamy ją folią i wkładamy na godzinę do lodówki.

Po godzinie ciasto wyjmujemy, cienko rozwałkowujemy i wykładamy nim formę do tarty. Ponownie wstawiamy do lodówki na godzinę. Piekarnik rogrzewamy do 190 st.C. Ciasto przykrywamy papierem do pieczenia, na papier wsypujemy groch ceramiczny i pieczemy przez 10 minut. Po tym czasie papier i groch zdejmujemy i tartę dopiekamy kolejne 5 minut. Studzimy.

W rondlu o grubym dnie umieszczamy rabarbar, cukier i sok z pomaranczy. Doprowadzamy do wrzenia i gotujemy nie dluzej niz 5(!) minut, od czasu do czasu mieszajac. Rabarbar nie moze nam sie rozpaść. Delikatnie odcedzamy na sitku, ale zachowujemy powstały sok. Sok przelewamy z powrotem do rondla i redukujemy, aż zostanie nam ok. półtorej łyżki syropu.

W dużej misce mieszamy platki z cukrem i przyprawami. Dodajemy kawałki zimnego masła i za pomoca rąk robimy kruszonke.

Na schłodzony spód tarty wykladamy posiekaną czekoladę, na nią kawałki rabarbaru i polewamy zredukowanym sokiem. Całość posypujemy kruszonką i pieczemy przez ok. 30 minut, aż kruszonka bedzie zloto-brązowa.

Smacznego! :)

Rabarbar: zbieramy przepisy przed sezonem

czwartek, 10 maja 2012

krem Oreo

Wiecie, że nigdy nie jadłam Oreo?
Nie odprawiałam magicznego 'przekręć - poliż - zamocz - i zjedz', cóż, może po prostu ''nie byłam gotowa''. :D (co innego z herbatnikami typu Hit, ale to chyba się nie liczy?)
Postanowiłam to w końcu zmienić i wyczarowałam ciasteczkowy krem kanapkowy. 
Oczywiście - z ciasteczkami Oreo w roli głównej. :)


 Niech Was nie zwiedzie jego (nie)pozorny wygląd czarnoziemu.
W smaku i konsystencji - to pyszny, kakaowy krem 'tortowy' z herbatnikowym posmakiem.
Nie przesiąknięty słodyczą do szpiku (ja osobiście dosypałabym ciut cukru :D),
lekki i łagodny dla podniebienia.
Idealny ze szklanką mleka ( sprawdzi się ''zamocz'' :P).
Dla ciasteczkowych potworów - jak znalazł! :)



Oryginalny przepis pochodzi ze strony.

Krem Oreo
(wartość energetyczna w 100g - 446 kcal, porcja 30g - 133 kcal)

  • 15 ciasteczek Oreo
  • 2 łyżki oleju roślinnego
  • 1/4 szklanki śmietany 30%

1. Ciasteczka pokrusz - ręcznie, wałkiem, w blenderze - jak chcesz. :)
2. Dodaj olej i śmietanę.
3. Połącz w gładki krem używając blendera, miksera lub po prostu szpatułki/łyżki - mieszając do uzyskania pożądanej konsystencji.

4. Przetestuj swój krem na kromce świeżego pieczywa, w ciepłym naleśniku lub na chrupiącym, pełnoziarnistym gofrze. 
Wiem, i tak już zanużyłeś łyżeczkę. ;)
5. Przechowujemy w lodówce tyle, ile nam się uda. :D


wtorek, 8 maja 2012

jaki NALEŚNIK?

Lubicie naleśniki?
Ja wprost uwielbiam!
Pamiętam czasy, kiedy nudząc się w domu, w wakacje, szłam do kuchni, gdzie smażyłam je TYLKO dla siebie. Z dwóch szklanek mąki i dwóch jaj, podlewając patelnię jedną łyżką oleju, przed usmażeniem każdego z osobna.
Celebrując tą naleśnikową ucztę, zjadałam je z CAŁYM, średnim słoikiem nutelli, bananem, masłem orzechowym, połową puszki masy krówkowej i dodatkiem różnych dżemów i marmolad - wszystko zwieńczone grubiutką chmurką cukru pudru. 

I pomyśleć, że moja waga była wtedy w dolnej granicy normy, czasem zahaczając o niedowagę.
Jednak dziś nie(do końca) o tym.

Z miłości do tych mącznych słodkości - rozpoczynam tym wpisem NOWY CYKL na blogu.
'Jaki NALEŚNIK?' ma na celu test naleśników we wszystkich (możliwych) naleśnikarniach i innych naleśnikowych miejscach w Polsce i nie tylko! :D
I choć wiadomo, że nikt nie usmaży lepszych naleśników niż ja...nie, no dobra. :D

naleśnik z białym serem, brzoskwiniami, kokosem, czekoladową polewą i migdałami


Na pierwszy ogień -  
Naleśnikarnia FC NALEŚNIKI, we Wrocławiu

  
Gdzie znajdziesz?
ul. Kuźnicza 63/64 lok. 1a (rynek)

 

Opis:
Mini restauracja, położona w jednej z bocznych uliczek wrocławskiego rynku (drugą, taką samą znajdziecie w centrum handlowym RENOMA). Bliskie sąsiedztwo Uniwersytetu Wrocławskiego sprawia, że studentów tu, jak grzybów po deszczu (za co odpowiada też fakt 15% zniżki na legitymację :D). Lepiej nie przychodzić w godzinach 'obiednich'. No chyba, że lubicie jeść na stojąco.
Wystrój dość ponury, raczej mało utrzymany w stylu uroczych, francuskich kawiarenek, a szkoda.
Menu za to - bardzo rozłożyste i tęczowe - począwszy od naleśników wytrawnych dla mięsożerców i wegetarian, kończąc na fantastycznej mozaice słodkich placków, z czym to dusza zapragnie. 
Naleśniki GIGANTY - średnica 40 cm! :O
Ceny przystępne, od 8 do ok. 20 zł.
Dużym plusem jest możliwość zakupu 'suchego naleśnika' za 5 zł. 
Z pewnością kiedyś wpadnę po niego 'na wynos', jako fundament pod pyszne śniadanie. :)



Test:
Naleśnikarnię odwiedziłam dwa razy. 
Pierwszy wypad był kompletnie mięsnym wyborem.
Kurczak, szpinak, kukurydza, ser żółty i duuuuży kleks ziołowego sosu jogurtowego.
Dobre - jednak jak dla mnie - mało przyprawione, a mięso zbyt krótko tuliło się w patelnię.
Prawdziwym mężczyznom poleciłabym więc sos czosnkowy, ku radości kubków smakowych (a niekoniecznie współtowarzyszy ;) ).


naleśnik wytrawny, z kurczakiem, szpinakiem, kukurydzą, żółtym serem i sosem jogurtowo - ziołowym


Drugą wizytę umiliłam sobie (trochę wypływająco-wodnistym) białym serem, (jak zwykle sprawdzoną) nutellą i soczystym dodatkiem truskawek i jagód (mrożonych). 
Nie będę kłamać - jeśli coś nie ma w sobie hektolitrów cukru - dla mnie jest (niestety) za mało słodkie, więc grubą warstwę delikatnego serka zamieniłabym na dżem. Lub jeszcze większą ilość Nutelli.
Kompan w postaci mamy raczył się białym serem z brzoskwiniami, kokosem, polewą czekoladową i migdałami (''Jakie to słodkie! Nie dam rady, już się zasłodziłam...'') - co wizualnie uznałyśmy za bardziej pokazowe.
Nie da się ukryć, zdjęcie jej naleśnika wygrywa z moim...

 naleśnik z białym serem, nutellą, jagodami i truskawkami


Jaki NALEŚNIK?
Ciasto - można by rzec - perfekcyjne. 
Gładkie, bez cukru, odpowiednio suche i elastyczne. Lekko przysmażone, parę ciemniejszych plamek.
Z wnętrzem - polemizowałabym, ale to moje rygorystyczne wymogi. :)
Zwolennicy delikatnych acz głębokich smaków będą  z pewnością zachwyceni!

Dla mnie zaś - idealnym rozwiązaniem będzie zakup 'suchego naleśnika' na wynos, by dopiero w domu, 
odpowiednio zmaltretować go nieprzyzwoitą ilością masy krówkowej... ;)

Ocena: 8/10 - minus 2 punkty za wystrój i nie do końca oczekiwany smak


niedziela, 6 maja 2012

Sernik jagodowy z białą czekoladą

Zamarzył mi się sernik jagodowy.
I to nie taki zwyczajny, a fioletowy.
Koniecznie z białą czekoladą.

Niestety, wszystkie znalezione w sieci, jeśli już fioletowe - to bez białej czekolady.
Jeśli zaś z czekoladą - to z jagodami w postaci symbolicznych kuleczek.
Może więc eksperyment? Nie...na wspomnienie zeszłotygodniowej szarlotki, która rozpłynęła się po wyjęciu z formy - aż się wzdrygnęłam - póki co, będę trzymać się ściśle przepisów.

 

Będąc już bliska rezygnacji - w końcu GO znalazłam!
Jest! Ser, jagody, fiolet i biała czekolada!
Ser śmietankowy? Aż 24% tłuszczu? Podeszłam do niego, jak do jeża...niepotrzebnie!
Rozpływający się w ustach? To mało powiedziane!
Nieskromnie Wam zdradzę, że to NAJLEPSZY i najbardziej kremowy sernik, jaki w życiu jadłam... 



Przepis z forum cincin, z moimi zmianami.

Sernik jagodowy z białą czekoladą /tortownica 23 cm/
(wartość energetyczna w 100g - 375 kcal)

Spód:
  • 170 g ciastek digestive
  • 40 g masła
Ciasteczka pokruszyć ( ja pakuję je do foliowej reklamówki i traktuję wałkiem :D) i wymieszać z rozpuszczonym masłem tak, by powstał tzw. 'mokry piasek'.
Tortownicę wyłożyć szczelnie folią aluminiową. Na dno wysypać masę ciasteczkową, rozprowadzić i wyrównać, zachodząc lekko na boki tortownicy. Wstawić do lodówki na ok. 30 minut.

Masa serowa:
  • 800 g sera śmietankowego (użyłam 500 g Delfiko w wiaderku + 300 g serka śmietankowego 8%)
  • 3 jajka
  • 230 g białej czekolady
  • 3 łyżki mąki (dałam pełnoziarnistą 3 zboża, bo tylko taka miałam ;) )
  • 1 opakowanie cukru wanilinowego + kilka kropel aromatu waniliowego
  • 4 łyżeczki cukru
  • 300 g jagód (u mnie mrożone - wszak kto widział w maju ''prawdziwe''? :D)
Polewa:
  • 300 g śmietany 18% 
  • 100 g jogurtu naturalnego
  •  2 łyżki cukru pudru
  • łyżeczka aromatu waniliowego
Jagody zmiksować (ja zrobiłam to mikserem, przez co nie zmiksowały się super dokładnie, co widać w masie serowej). 
Czekoladę rozpuścić w kąpieli wodnej z dodatkiem 2 łyżek wody. 
Do miski włożyć ser śmietankowy, wbić jajka, dosypać mąkę, cukry i kilka kropel aromatu. 
Całość zmiksować do połączenia się składników - krótko. 
Dodać rozpuszczoną i przestudzoną białą czekoladę - na 3 tury, po każdej krótko zmiksować. 
Na koniec wmieszać zmiksowane jagody.

Na dno piekarnika ustawić żaroodporne naczynie z wodą. Piekarnik nagrzać do 160 stopni.
Do tortownicy wlać masę serowo-jagodową i wstawić do nagrzanego piekarnika. Pieczemy ok. 60 minut.
Teraz przygotowujemy polewę. Śmietanę i jogurt wymieszać z cukrem pudrem i aromatem waniliowym.
Sernik wyjmujemy z piekarnika i delikatnie wylewamy masę śmietanowo - jogurtową.
Całośc znów wstawiamy do wyłączonego lecz wciąż gorącego piekarnika i trzymamy w nim ok 15 minut.

Sernik studzimy na kratce, po całkowitym ostudzeniu chowamy do lodówki, najlepiej na minimum 10 godzin - niech się pięknie 'przegryzie'. :D




Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...